Komentarze: 0
Informacja o tym, że z kasy brazylijskiej federacji siatkówki (odpowiednika naszego PZPS) zniknęło ponad 6 milionów euro (!) obiegła światowe media. Do momentu ujawnienia skandalu korupcyjnego brazylijskim związkiem dowodził aktualny prezes FIVB Ary Graca, ten któremu Przedpełski „potrzebny jest do promocji siatkówki na całym świecie”. Śledczy nie tylko szukają pieniędzy, ale też interesują się chwalonym przez Mira, stworzonym przez A. Gracę, „innowacyjnym modelem zarządzania sportem polegającym na podzieleniu federacji na mniejsze jednostki”! Na moje oko to zwykły plagiat. Nie będę się jednak spierać o to, kto pierwszy, Ary Graca czy nasz Solaris (ksywa milion milionów) wespół z Arturem ( nie wiedzieć czemu zwanym parówą) wpadł na ten „nowatorski” pomysł, jak wykorzystać mechanizm funkcjonowania wokół krajowej federacji, rozmaitych spółek prowadzonych przez tzw. krewnych i znajomych królika.
Jedno jest pewne, obaj panowie dobrali się jak w korcu maku. Łączy ich wyjątkowo dużo. Także i to, że opowieści o przeszłości siatkarskiej, w przypadku Przedpełskiego wyssane z brudnego pazura, i zapowiadana transparentność związku, i społeczne funkcjonowanie w „siatkarskiej rodzinie”, to zwykła ściema! Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do naszych, przynajmniej brazylijskie służby staną na wysokości zadania. Najwyższy czas, by „przekrętasy”, żerujące na siatkówce, zamiast drogich garniturów czy błękitnych skórzanych kurteczek, na grzbiecie nosili wyłącznie więzienne łachy.
Na razie wygląda na jednak na to, że wrześniowe Mistrzostwa Świata, zgodnie z obietnicami Przedpełskiego i Ary Gracy, rzeczywiście przejdą do historii. Szkoda, że nie sportowa rywalizacja, a kwestie znikających milionów będą decydowały o ich wyjątkowym charakterze!